Byłem wczoraj na działce. Z nasłuchu wywnioskowałem że w dwóch ulach panuje cisza. W trzecim ledwo słyszalne dźwięki. Po podejrzeniu okazało się że dwa z nich są prawie puste.
Opad niewielki pojedyncze pszczoły zamarłe na ramkach. Ramki pełne pokarmu, praktycznie prawie nie ruszone. Wygląda to tak jakby pszczoły się wyprowadziły.Na początku listopada latały bo było ciepło. 22 listopada z nasłuchu było słychać że żyją. Od tamtego dnia nie byłem na działce. Co mogło się stać?
Co się stało?!
Moderator: krzysglo
-
- Stukacz Wymiatacz
- Posty: 1226
- Rejestracja: 2007-12-01, 14:11
Pszczoły sie nie wyprowadziły tylko zgineły jak się obleciały w listopadzie. Teraz w lutym je połoncz jak w dzień bendzie przynajmniej z 5 na plusie. Jak nie połonczysz to do oblotu nic z nich nie bendzie. Po połonczeniu moze cos z nich uratujesz i jako takie bendziesz miał rodzine pszczelą. Pozdrawiam miły_marian
Dziękuję za odpowiedź Miły Marianie. Niestety nie mam co połączyć gdyż tylko w jednym ulu słychać słabe oznaki życia. Dwa pozostałe są puste.W grudniu podobno były takie dni że temperatura dochodziła do +15st być może wtedy poszły w oblot Czy można chociaż tym pozostałym jakoś pomóc? Podać jakiś pokarm, odżywkę? Chciałbym by choć jeden ul uchował się po zimie. Zdawałem sobie sprawę że zaczynając przygodę z pszczołami mogę ponieść porażkę.
-
- Stukacz Wymiatacz
- Posty: 1226
- Rejestracja: 2007-12-01, 14:11
w tej chwili to raczej im nie pomożesz, a nawet możesz im bardziej zaszkodzić, lecz w pierwszy ciepły dzień należy gniazdo ścieśnić i ocieplić o ile jest jeszcze co. To co Ci pszczoły z uli wymiotło to choroba, przy której pszczoły pojedynczo giną po za ulem, także nawet nie widać kiedy to się dzieje
Ciekawość to porad i błędów matka
Gwiazda nadziei gaśnie ostatnia
Pozdrawiam brać pszczelarską SKapiko
Gwiazda nadziei gaśnie ostatnia
Pozdrawiam brać pszczelarską SKapiko
W nawiązaniu do mojego postu z przed lat to pszczoły mi się wyprowadziły. Ule wyczyściłem odkaziłem i czekały na lepsze czasy. Z powodów natłoku spraw chciałem odpuścić na jakiś czas przygodę z pszczołami. Jednak w zeszłym roku do jednego z nich wprowadziła się jakaś rodzina. W pobliżu jest wiele lasów więc może? Pozwoliłem im pozostać licząc że może w tym roku uda się je rozmnożyć. Niestety agresywność tych pszczół jest ogromna. Nie można się zbliżyć do ula na kilkanaście metrów. Próba otwarcia powoduje że chyba cały ul wyfruwa na zewnątrz. Żadne odymiania itp nie pomagają. Po zbliżeniu do ula przez kilka godzin atakują nawet daleko od ula. Przy ulu poddało się dwóch niezależnych pszczelarzy. Sugerują że należy ich się pozbyć. Ale jak?Tego nie podpowiedzieli. Czy ktoś miał podobny problem? Żadne wymiany matek nie wchodzą w grę gdyż nie jest się w stanie jej odnaleźć.