Czy z pasieki można się utrzymać?
Moderator: krzysglo
Czy z pasieki można się utrzymać?
Witam!
Mam pytanie: czy w dzisiejszych czasach można w Polsce utrzymać się z prowadzenia gospodarstwa pasiecznego?
Dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam.
Mam pytanie: czy w dzisiejszych czasach można w Polsce utrzymać się z prowadzenia gospodarstwa pasiecznego?
Dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam.
-
- Stukacz Wymiatacz
- Posty: 1226
- Rejestracja: 2007-12-01, 14:11
Mozna ale trzeba mieć wiedze o pszczołach i trzeba mieć tak z 180 rodzin pszczelich i trzeba podrużować z pszczołami na pozytki. Ale żeby zaczonć to trzeba miec kase a nie kredyt. Bo juz tacy byli i zbakrutowali nie mieli pojencja o pszczołach i ich prowadzeniu. To tyle na poczontek. Pozdrawiam miły_marian
-
- Stukacz Junior
- Posty: 56
- Rejestracja: 2012-05-16, 20:26
Dobry wieczór Państwu,
z moich obserwacji wynika, że można się utrzymać, tylko wszystko zależy od skali
produkcji, od kierunku produkcji, rodzaju gospodarki pasiecznej i... wiedzy, i wieku pszczelarza. W gospodarce wędrownej opartej wyłącznie na produkcji miodu trzeba się liczyć z koniecznością posiadania co najmniej 300 rodzin. Nastawiając się na produkcję materiału hodowlanego (matki, odkłady lub pakiety pszczół) i jeszcze jakaś niewielka produkcja miodu powinno wystarczyć od 100 do 150 rodzin pszczelich. Oczywiście, przy założeniu, że na wszystko ma się zbyt i relatywnie dobre ceny. TAKIE SĄ MOJE OBSERWACJE I TAKIE JEST MOJE ZDANIE.
Pozdrawiam
Maciej Winiarski
z moich obserwacji wynika, że można się utrzymać, tylko wszystko zależy od skali
produkcji, od kierunku produkcji, rodzaju gospodarki pasiecznej i... wiedzy, i wieku pszczelarza. W gospodarce wędrownej opartej wyłącznie na produkcji miodu trzeba się liczyć z koniecznością posiadania co najmniej 300 rodzin. Nastawiając się na produkcję materiału hodowlanego (matki, odkłady lub pakiety pszczół) i jeszcze jakaś niewielka produkcja miodu powinno wystarczyć od 100 do 150 rodzin pszczelich. Oczywiście, przy założeniu, że na wszystko ma się zbyt i relatywnie dobre ceny. TAKIE SĄ MOJE OBSERWACJE I TAKIE JEST MOJE ZDANIE.
Pozdrawiam
Maciej Winiarski
-
- Obserwator
- Posty: 1
- Rejestracja: 2014-02-11, 12:58
A jak według Was będzie się rozwijał temat wynajmowania pszczół do zapylania, dla sadowników, farmerów. Widać że na Zachodzie ta dziedzina jest popularna, u nas chyba jeszcze nie praktykowana na większą skalę?
Dzień dobry Państwu,
jest to bardzo złożone zagadnienie, ponieważ polskie rolnictwo jest bardzo zróżnicowane. Jeżeli chodzi o pszczelarstwo w krajach zachodnich, to dla przykładu w USA usługi zapylania są dla tamtejszych pszczelarzy głównym źródłem dochodów, a wszystkie pozostałe produkty (miód, pyłek kwiatowy, wosk, propolis, mleczko pszczele) stanowią dochody dodatkowe.
W Polsce, tam gdzie rolnictwo jest mocno rozdrobnione, raczej płatnych usług zapylania nie będzie, ale mamy sporo obszarów wiejskich gdzie "latyfundyści" są dominantą w krajobrazie wsi. I oni są "skazani" na współpracę z pszczelarzami, ponieważ z różnych przyczyn, na tych obszarach dziko żyjących pszczół jest coraz mniej (kiedyś ten temat opiszę szczegółowo), tak więc właściciele dużych gospodarstw rolnych nie mogą liczyć, że zapylanie ich plantacji roślin owadopylnych załatwią pszczoły dziko żyjące w naturalnym środowisku (trzmiele, pszczoły samotnice i kilka innych gatunków owadów). Nie znam sadownictwa, lecz w związku z natężoną chemiczną ochroną drzew i krzewów owocowych, dziko żyjących tam pszczół może być jeszcze mniej.
Co w tej sytuacji robić? Nic. Po prostu, kiedy nasi rolnicy zorientują się, że barierą dalszego wzrostu plonów w różnych uprawach jest brak pszczół, to będą musieli podjąć próby kontraktowania usług zapylania określonych plantacji roślin przez nasze pszczoły. Oczywiście, my jako pszczelarze powinniśmy przy każdej okazji informować ludzi o plonotwórczym wpływie obecności pszczół w myśl zasady, że "kropla skałę drąży". Ale na całym świecie chłopi są bardzo pazerni i naszym rolnikom "wynajmowanie" pszczół do pracy na ich plantacjach musi się w sposób oczywisty opłacić się. Dzisiaj, zazwyczaj jest odwrotna sytuacja - za podwiezienie pszczół np. na rzepak, właściciel plantacji często oczekuje, że w zamian za to dostanie drobną gratyfikację w postaci kilku słoików miodu... Ale, obserwuję, że to nastawienie zaczyna się zmieniać, chociaż jak powiadają "pierwsze jaskółki wiosny nie czynią"...
Pozdrawiam
Maciej Winiarski
Dzień dobry Państwu,
jest to bardzo złożone zagadnienie, ponieważ polskie rolnictwo jest bardzo zróżnicowane. Jeżeli chodzi o pszczelarstwo w krajach zachodnich, to dla przykładu w USA usługi zapylania są dla tamtejszych pszczelarzy głównym źródłem dochodów, a wszystkie pozostałe produkty (miód, pyłek kwiatowy, wosk, propolis, mleczko pszczele) stanowią dochody dodatkowe.
W Polsce, tam gdzie rolnictwo jest mocno rozdrobnione, raczej płatnych usług zapylania nie będzie, ale mamy sporo obszarów wiejskich gdzie "latyfundyści" są dominantą w krajobrazie wsi. I oni są "skazani" na współpracę z pszczelarzami, ponieważ z różnych przyczyn, na tych obszarach dziko żyjących pszczół jest coraz mniej (kiedyś ten temat opiszę szczegółowo), tak więc właściciele dużych gospodarstw rolnych nie mogą liczyć, że zapylanie ich plantacji roślin owadopylnych załatwią pszczoły dziko żyjące w naturalnym środowisku (trzmiele, pszczoły samotnice i kilka innych gatunków owadów). Nie znam sadownictwa, lecz w związku z natężoną chemiczną ochroną drzew i krzewów owocowych, dziko żyjących tam pszczół może być jeszcze mniej.
Co w tej sytuacji robić? Nic. Po prostu, kiedy nasi rolnicy zorientują się, że barierą dalszego wzrostu plonów w różnych uprawach jest brak pszczół, to będą musieli podjąć próby kontraktowania usług zapylania określonych plantacji roślin przez nasze pszczoły. Oczywiście, my jako pszczelarze powinniśmy przy każdej okazji informować ludzi o plonotwórczym wpływie obecności pszczół w myśl zasady, że "kropla skałę drąży". Ale na całym świecie chłopi są bardzo pazerni i naszym rolnikom "wynajmowanie" pszczół do pracy na ich plantacjach musi się w sposób oczywisty opłacić się. Dzisiaj, zazwyczaj jest odwrotna sytuacja - za podwiezienie pszczół np. na rzepak, właściciel plantacji często oczekuje, że w zamian za to dostanie drobną gratyfikację w postaci kilku słoików miodu... Ale, obserwuję, że to nastawienie zaczyna się zmieniać, chociaż jak powiadają "pierwsze jaskółki wiosny nie czynią"...
Pozdrawiam
Maciej Winiarski
-
- Stukacz Wymiatacz
- Posty: 1226
- Rejestracja: 2007-12-01, 14:11
Witam serdecznie,
zupełnie niedawno otrzymałem maila w stylu "pszczelarstwo sposobem na bezrobocie" - takie gdybanie, co by było gdyby... Szczególnie gdy nie posiada się praktyki w tym fachu.
jednak trafiłem w tekście na całkiem ciekawe zdanie, cytuję .. "Pszczoła to dla polskiej gospodarki głównie owad świadczący nieodpłatnie usługi przy zapylaniu roślin uprawnych. Ta praca szacowana jest w UE na równowartość 1070 euro od jednej rodziny pszczelej".
Więc jak można domniemać "ktoś" już obliczył realne zyski jakie przynosi plantatorom stacjonująca pasieka, a to daje do myślenia...
Pozdrawiam.
zupełnie niedawno otrzymałem maila w stylu "pszczelarstwo sposobem na bezrobocie" - takie gdybanie, co by było gdyby... Szczególnie gdy nie posiada się praktyki w tym fachu.
jednak trafiłem w tekście na całkiem ciekawe zdanie, cytuję .. "Pszczoła to dla polskiej gospodarki głównie owad świadczący nieodpłatnie usługi przy zapylaniu roślin uprawnych. Ta praca szacowana jest w UE na równowartość 1070 euro od jednej rodziny pszczelej".
Więc jak można domniemać "ktoś" już obliczył realne zyski jakie przynosi plantatorom stacjonująca pasieka, a to daje do myślenia...
Pozdrawiam.
locum plena apes, hortus animae sonat
-
- Starszy Stukacz
- Posty: 139
- Rejestracja: 2011-10-30, 18:56
Doskonale pamiętam jak za czasów PRL, umawialiśmy się z kierownikami PGR o ustawianie pasiek na uprawach rzepaku. Co prawda, to pegery nie płacili za zapylanie, ale użyczali środków transportu do przetransportowania uli, bez żadnych ograniczeń. W ubiegłym roku zwróciłem się do dużego sadownika o ustawienie pasieki na zapylanie, to on mnie wyśmiał. I takich też mamy światłych właścicieli. Przy tym opryski chemiczne robi cały dzień. To by było na tyle. Z pszczelarskim pozdrowieniem.
Pozdrawiam
Jan Magóra
Jan Magóra
^
Wszystko wróci, niestety pszczół jest coraz mniej, a chemii coraz wiecej - kiedys nastanie ten moment gdy wreszcie pewne osoby zrozumieją błędy. Wtedy rowniez pszczelarstwo nie bedzie pasją czy hobby a calkiem dobrym zrodlem zarobku.
Sam posiadam hobbistycznie kilkanascie uli obok swoich upraw i z zapylaniem nie mam problemow, ale pszczol jest coraz... mniej
Wszystko wróci, niestety pszczół jest coraz mniej, a chemii coraz wiecej - kiedys nastanie ten moment gdy wreszcie pewne osoby zrozumieją błędy. Wtedy rowniez pszczelarstwo nie bedzie pasją czy hobby a calkiem dobrym zrodlem zarobku.
Sam posiadam hobbistycznie kilkanascie uli obok swoich upraw i z zapylaniem nie mam problemow, ale pszczol jest coraz... mniej
Ostatnio zmieniony 2014-03-22, 12:36 przez malerek, łącznie zmieniany 1 raz.
Ciekawi mnie jakie to ty masz te uprawy? I gdzie tych pszczół jest coraz mniej? Zapanowała moda na pszczelarstwo i pszczół przybywa, odwrotnie z pożytkami, tych akurat bardzo ubyło. Jeszcze w miarę dobrej sytuacji są ci co mają pasieki w rejonach gdzie jest dużo nieużytków. Najgorzej jest w rejonach o mocnym rolnictwie. Co z tego, że jest obfitość rzepaku, ale co przed i po rzepaku, czym te pszczoły mają żyć? W zbożach, ziemniakach, burakach czysto, zero chwastów kwitnących a więc i pożytków. Łąki nie zdążą zakwitnąć. Z kukurydzy miodu nie będzie, prawie nikt nie sieje koniczyny, lucernii itp, u mnie nie teren pod grykę, zakrzewienia śródpolne są wycinane bo do nich nie ma dopłat, każdy chce żyć więc przywracają takie "nieużytki" do uprawy. Lipy przy drogach wycinają bo remont i poszerzanie, a nowe praktycznie nie wracają. W ogródkach zamiast malw, niecierpków, osróżek itd. są przycięty trawnik i iglaki, bo iglaki nie zrzucają zimą liści i nie trzeba grabić. Chemii kolego to akurat stosuje się, przynajmniej w rolnictwie w przeliczeniu na hektar coraz mniej, pszczoły coraz częściej cierpią nie od niej ale z powodu niedożywienia.malerek pisze:^
Wszystko wróci, niestety pszczół jest coraz mniej, a chemii coraz wiecej - kiedys nastanie ten moment gdy wreszcie pewne osoby zrozumieją błędy. Wtedy rowniez pszczelarstwo nie bedzie pasją czy hobby a calkiem dobrym zrodlem zarobku.
Sam posiadam hobbistycznie kilkanascie uli obok swoich upraw i z zapylaniem nie mam problemow, ale pszczol jest coraz... mniej